W końcu docieramy do Bagan. Średniowieczne miasto, gdzie na przestrzeni ponad 200km jest ponad 2300 pagod, świątyń i innych Buddyjskich budowli. To wszystko jest schowane wśród bujnej roślinności, wiec poszukiwanie kolejnych świątyń i odkrywanie ukrytych budowli powoduje, że czujemy sie jak bohaterowie Indiana Jonesa! Teren jest ogromny, dlatego, wypożyczyliśmy elektrczny skuter. Wczoraj na zakończenie dnia, byliśmy na szczycie jednej ze świątyń by oglądać zachód słońca. Niestety przelotny deszczyk i "pojedyncze" chmurki, troche nam popsóły widoki :(
Nie poddajemy sie, dziś rano jedziemy na inną świątynie by oglądać wschód słóńca. Było to do przewidzenia...Były chmury, wiec i tym razem szału nie było :D Oczywiście dalsza cześć dnia była super i było bezchmurne niebo, jakiś fatum nad nami wisi :) Doszliśmy do wniosku, że wschody słońca są przereklamowane, rzucamy to! :)
Bierzemy w reke mape i zaczynamy zwiedzanie. Jest tego tyle, że tydzień na zwiedzanie to mało... Są ogromne imponujące budowle, ale tam jest masa straganów, sklepików i jeszcze wiecej turystów. Są też mniejsze, mniej znane, rzadziej odwiedzane i nie takie oczywiste do znalezieni świątynie. Niby je widać ale nie widomo jak do nich dotrzeć. Właśnie tymi zajeliśmy sie my! Takie szukanie jest o tyle fajne, że nigdy nie wiadomo gdzie człowiek dojedzie, co znajdzie i czy da rade wejść do tego co już znajdzie :) Jeździmy, wiec po piaszczystych drogach, które czesto zamieniają sie w wązkie ścieżki. Przedzieramy przez krzaki i inne chaszcze i docieramy do ukrytych budowli... Wewnątrz nich jedyną oczywistą rzeczą jest budda! On jest zawsze :) ale czy da sie obejść budde dookoła? czy są inne mini komaty? czy mieszkają tam gołebie, gekony czy koty? No i najważniejsze pytanie czy da se wejść na góre?! Najciekawsze bowiem są te, z ukrytmi schodami na szczyt! Już samo wejście na szczyt jest przygodą, bo schody są wąskie, krete i oczywiście nieoświetlone. Nasze gabaryty czesto zmuszają nas do czołgania sie i przeciskania. Po ścianach biegają gekony, pająki i inne nienazwane jeszcze robactwo! Do tego zdażają sie roje os, których lepiej chyba nie dotykać ;) Sigma walczy wiec sama ze sobą, bo skoro sie już znalazło wejście na szczyt to głupio zostać na dole... Nie ma lekko! Ale Pi dzielnie toruje droge i zapowiada wszystkim stowrzeniom naszą wizyte i te które mogą grzecznie sie chowają :) Widok z góry jest bezcenny i wart przejści koło każdego robaka! Niezliczona ilość różnorodnych świątyń i budowli ukrytuch w morzu zielni, do tego oświtelonych słońcem miażdży!!!
Dziś wieczorem podjeliśmy jeszcze jedną próbe, oglądania zachodu słońca. Jest kilka punktów widokowych polecanych na mapach do oglądania zachodów słońca ale podjeżdżają tam całe autokary turystów i cieżko wtedy o atmosfere tajmniczości i zadumy jaka tu panuje. W ciągu dnia znaleźliśy na odludziu super świątynie, na szczyt której można wejść. Pojechaliśmy tam pod wieczór. Schowaliśmy nawet skuter w krzakach, żeby żaden przypadkowo przejeżdżający turysta nie widział, że ktoś tam jest, bo o tej porze dnia oznacza to, że to może być dobre mejsce na zachód słońca. Tacy z nas spryciarze! :) Siedzimy sobie zadowoleni i dumni, że jesteśmy sami, popijamy drinka i jest super. No i nie uwierzycie... 10min przed zachodem, z miedzy drzew wyłonił sie autobus, z którego wysypała sie wycieczka Anglików. Nasze miny....bezcenne. Na szczeście mieliśmy nie zagrożone miejscówki siedzące i mogliśmy oglądać dość ładny spektakl zachodzącego słońca i kilku chmurek. Ale sami to nie byłiśmy ;)
Podsumowując, Bagan jest pieknym miejscem, gdzie bedąc w Birmie trzeba przyjechać. Śmiało można zarezerwować sobie tutaj 2-3 dni, by na spokojnie sobie spedzić czas. Jedyne co zraża to fakt, iż zdzierają tu z turystów pieniadze gdzie sie da i za co sie da. Podają na każdym kroku absurdalne ceny i czekają na reakcje turystów, a nóż ktoś im zapłaci... Niestey czesto dostają to co chcą bo ludzie są na wakacjach i jakoś nie zastanawiają sie nad tym ile faktycznie coś jest warte. Do tego to nadal azja, wiec dla wiekszości turystów to nadal tanio... Lokalne jedzenie kosztuje wiec 4 razy wiecej niż normalnie, turystyczne knajpy mają ceny z kosmosu, a taksówka nie może wziąć wiecej niż 2 osoby bo to niebezpieczne, wiec grupy 4 osobowe dzielone są na dwie taksówki ;) Staramy sie z tym walczyć i czasem udaje sie nam ich nawet przechytrzyć, ale nie jest łatwo i trzeba uważać na każdym kroku :)
Z Bagan, pozdrawiają Sigma i Pi