Z Victor Harbor, jak już wyjechaliśmy, to jechaliśmy do późnego po południa. Staneliśmy na nocleg, gdzieś...po środku niczego. Znaleźliśmy kawałek zacisznego placu, blisko jeziora.
Rano obudziliśmy sie przed 6 i było nam troszke zimno...okazało sie, że jest tylko 8 stopni.. Ach te Austaralijskie upały ;) Postanowiliśmy od razu przesiąść sie na przednie siedzenie i jechać, godzinke na punkt nad oceanem, gdzie bedzie prysznic i przy okazji troche sie ociepli.
To była bardzo dobra decyzja, bo dzieki temu spotkaliśmy nad ranem jeszcze wiele kangurów. Uznaliśmy , że chyba troje z nich, wracało chyba z kangórzej imprezy i nie myślały za trzeźwo... Jeden spryciarz zorientował sie, że najlepiej uciec w bok i wskoczył do rowu i tam sie ukryl ale pozostałe dwa biegły przed nami i skakały z jednej strony drogi na drugą, próbując uciec, tak co najmnniej przez kilometr. Pi w tym czasem starał sie z nich nie zrobić wieczornej potrawki na grila, a Sigma uwietrznić sytucje na zdjeciu i filmie.
Po śniadaniu, w magicznej sceneri oceanu udaliśmy sie do miejscowości Warrnambool. Dzień wcześniej dostaliśmy informacje, że brakuje jednego dokumentu do rejestracji Rudolfa. Proszono nas o dosłanie dokumentów potwierdających dane osobowe wraz z potwierdzeniem ich wiarygdności i wypełniony formularz. Czytaliśmy już o tym, że takie dane są potrzebne ale w Austarlii to ponoć nie problem... Potwierdzenie wiarygodnoci dokumentów można uzyskać w wiekszoći placówek w mieście, nie potrzeba notariuza jak u nas. Wystarczy iść do apteki, lekrza, dentysty czy na poczte i tam potwierdzają zgodność z oryginałem od reki i bez kosztów :) Natomiast Australijska poczta ma ponoć wszystkie formularze świata i jak coś potrzeba to tam sie to dostanie. Szukamy zatem poczty bo tam powinniśmy wszystko załatwić za jednym zamachem...
Na pierwszej poczcie nie mieli formularzy i wysłano nas nieopodal do centarlnej placówki. Tam Pani powiedzaiła, że najlepiej jakbyśmy podjechali do wydzialu komunikacji bo oni nam to wszystko zrobią. No to idziemy... W wydziale komunikacji odsiedzieliśmy pół godziny, w nadzieji że wzystko tu załatwimy. Pani z uśmiechem na ustach tłumaczy nam, że jesteśmy w innym stanie i oni nie mają takich formularzy i dokumentów też nie mogą nam potwierdzić... Możemy to załatwić tylko w satnie Western Austarlia... Yyyyy super ale my jesteśmy już dwa satny dalej!!! Dyskutujemy z Panią, i tłumaczymy, że nam troche nie po drodze! Pani w końcu dochodzi do wniosku, że na policji potwierdzą nam te dokumenty, a formularz nam wydrukuje z internetu, nooo jak sie chce, to sie da :) W samochodzie okazuje sie jedanka, że wydrukowany formulrz jest inny od tego o który oni proszą, ehhh! Nic to, jedziemy do biblioteki, sami go poszuakmy i tam wydrukujemy... Tam przeurocza pani, pomogła nam go znaleźć i wydrukować, oraz zrobić ksero dokumentów. Teraz pedzikiem na komisariat policji, potwierdzić dokumenty :) Uśmiechniety pan policjant bez problemu wszystko podbija i podpisuje. Zostało już tylko to wysłać do Perth - spowrotem na poczte!
Uffff, dobrze że miasto takie małe i straciliśmy na tej gonitwie "tylko" z trzy godziny. Tego dnia była to jedynak niezła rozrywka. Teraz pora na wykonaie planu na ten dzień, ruszamy wiec w na jedną z najwiekszych atrakcji Australii - Great Ocean Road...
Teraz odpowiedź na ostatnie pytanie o ceny w Australii. Wiec tak, tanio nie jest :D My staramy sie robić zakupy w supermarketach takich jak Aldi, Coles i Woolhworth. Tam ceny podstawowych produktów są mniej wiecej 2-3 razy droższe niż w Polsce. Chleb tostowy, kosztuje około 6-8zł, pierś z kurczaka 27zł za kilogram, a małe piwo 0,33l - 6zł. To nie nasza lista zakupów, tylko przykładowe ceny :) Trzeba chodzić miedzy pułkami, bo zdażają sie fajne promocje.
Ceny w knajpkach czy w restaracajch, również wysokie. Ceny za danie obiadowe, to od kilkunastu dolarów w góre. Dolar Australijski, to niecłe 3 zł. Także za obiad dla dwóch osób trzeba zapłacić około 100zł bez picia ;) Wiejściówki do różnego rodzaju atrakcji turystycznych zaczynają sie od 25$/osobe.
My omijamy takie miejsca szerokim łukiem i urządzamy sobie kuchnie polową na postojach, gdzie są ogólno dostepne grille elektryczne i pitna woda. Ugotowanie normalnego obiadu to żaden problem ::) Dobre jest to, że paliwo jest tańsze, średnia cena to 1,39$, choć tankowaliśmy w Adelaide po 1,2$, a na pustkowiu w południowej Australii 1,89$ !! Lekka rozbiezność :) Średnia nie wychodzi zła, ale przy ilości kilometrów, robi najwiekszą cześć kosztów. Mamy już około 5 tyś km, a to nie jest nawet połowa zaplanowanej trasy :)
Na koniec zrobimy zestwienie kosztów i powiemy Wam ile kosztuje zwiedzanie Austrlii :)