Geoblog.pl    SigmaiPi    Podróże    Sigma i Pi jadą w świat.    Varanasi
Zwiń mapę
2017
20
paź

Varanasi

 
Indie
Indie, Vārānasi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6906 km
 
Ostatnio skończyliśmy na tym, jak dojechalismy do Varanasi. Wiec dzisiaj kilka słów na temat tego miasta.

W pierwszej kolejności szukamy miejsca do spania. Udaje się nam znaleźć mały, brudny pokoik ale za to w samym centum i niedrogi. Pokój dwósobowy z łazienką, a w niej dwóch dodatkowych mieszkańców Felek i Melek. Małe geokony, które bacznie nas obserwowały na każdym kroku. Jako, że Pi to towarzyski chłopak szybko sie z nimi zaprzyjaznił, grali nawet w grę kto pierwszy mrugnie lub sie poruszy... ale Felek i Melek chyba już nieraz w to grali bo nie miał z nimi szans :)))

Do miasta przyjechaliśmy głównie z jednego powodu, by przyjżeć sie rytuałom pogrzebowym nad Gangesem. Podobno każdy Hindus i mieszkanieć Indii, marzy o tym by jego ciało zostało wykąpane po śmierci w rzece, dla oczyszczenia duszy. Nastepnie, zaraz obok spalone na stosie przy brzegu. Na sam koniec prochy zostają rozsypane w rzece.
Dzielnica w której spaliśmy, to bardzo ciasne uliczki, w których każdy coś sprzedaje, jak zwykle ścisk, tłok i wszechobecne skutery. Na szczeście w kilka minut dochodzimy do rzeki. Idąc brzegiem, szarej, metnej i brudnej rzeki, mijamy cały czas ludzi, którzy sie w niej kąpią czy robią pranie. W oddali dostrzegamy dym i ogień. Wtedy już wiemy, że to jest miejsce w, które zmierzamy.
Z bliska widzimy kilka palących sie stosów drewna. Atmosfera, niczym nie przypomina, że właśnie palą tam zwłoki. Siadamy z boku i po cichu przyglądamy sie całemu procesowi, ponieważ, przynieśli nowego zmarłego, na czymś przypominającego nosze.
Zmarły jest owiniety z zewnątrz lśniącą, pomarańczowo-złotą tkaniną, zaś pod spodem białą. Później dowiadujemy sie, że biała oznacza meżczyzne, a czerwona kobiete. W pierwszej kolejnosci rodzina zmarłego zanurza kilkukrotnie ciało w rzece. Po wyciągnieciu z wody, odwijają twarz zmarłego i każdy członkek rodziny polewa ją wodą z Gangesu. Nstepnie ciało, kładą na poukładane wcześniej drewno, po czym od góry również układają drewno. Na koniec widać tylko zawinietą głowe i stopy. Na sam koniec, najstarszy syn, podpala stos, a wszyscy stoją, rozmawiają i przyglądają sie, trwa to około 3 godziny. Spalone szczątki wrzucają do rzeki.
Co ciekawe, nie widzimy żadnego płaczu czy smutku, dla nich, jest to normalne i szansa na kolejne rzycie, gdyż wierzą w reinkarnacje. Płaczu nie ma też z tego powodu, że w całej ceremoni biorą udział tylko meżczyźni, kobietom nie wolno przychodzić, właśnie dlatego, żeby było spokojniej. Dookoła toczy sie normalne życie, dorośli siedzą i plotkują, dzieci sie bawią, biegają psy a kozy i krowy zżerają resztki kwiatków zdobiące zwłoki zmarłego :)
Widok tego, nie jest lekki, to nie jest miejsce dla wrażliwych, ale bedąc tutaj, warto to zobaczyć. Obserwując wszystko, rozmawialiśmy z miejscowym, który zajmuje sie tym, dzieki czemu, poznaliśmy wiele ciekawych szczegółów związanych z paleniem zwłok.
Niestety, o ile można tam być, to nie można robić zdjeć, dla tego za wiele ich nie mamy....
W Varanasi nie ma z dużo do oglądnia, mimo że to jedno z najstarszych miast na świecie. Włócząc sie, doczekaliśmy sie wieczoru, kiedy poszliśmy po plecaki do hostelu i udaliśmy sie na pociąg. Podróż, którą mamy już za sobą, ale długo zostanie nam w pamieci.
Oczywiście o tym, kolejnym razem. Do usłyszenia Sigma i Pi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Dorota
Dorota - 2017-10-21 22:54
Zamawiam takie spodnie☺
 
 
zwiedzili 6% świata (12 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 526 komentarzy526 1473 zdjęcia1473 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.10.2017 - 04.06.2018