Dotraliśmy do Krabi a dokłaniej na Ao Nang Beach. Zrobiliśmy lekkie rozeznanie terenowe i doszliśmy do wniosku, że trafiliśmy do zagłebia turystycznego. Jest tu wszystko... od barów, agencji turystycznych, sklepów z pamiątkami, po strzelnice i świąteczne renifery :) Wszystko fanie ale troche tłoczno... Jednak tego dnia musieliśmy troche odespać, 3 dni w autobusie :) Do tego były pewne niestrawności w załodze, przez co było trzeba dojść do siebie... Znajdujemy wiec bardzo przyjemny hostel i tam spedzamy prawie cały dzień.
Dnia kolejnego, po problemach żołądkowych śladu nie ma. Udało sie nam nawet przyjąć śniadanie ;) Oglądamy w hostelu wielką mape okolicznych plaż i wysepek i wybieramy pobliską Ton Sai Beach, tam sie przeniesiemy! :) Pakujemy plecaki na plecy i ciśniemy na łódke. Płyniemy raptem może 5 min, tuż za gigantyczną skałe i nagle znajdujemy sie w innym świecie :) Nie widzimy już deptaków, stoisk z pamiątkami i całej turystycznej otoczki. Tu, na Ton Sai Beach jest tylko kilka małych hotelików, knajpek i słabo zaopatrzonych sklepików. A plaża jest prawie pusta, tak o to chodziło :))))
Noclegi znaleźliśmy przypadkiem, w nie brzydkim hoteliku, z basenem. Normalnie na takie miejsca nie patrzymy, lecz stwierdziliśmy, że wejdziemy i zapytamy o ile jest droższy od najtańszych. Ku naszemu ździwieniu, okazało sie, że nie jest źle. Pokój kosztował 70zł, a ponieważ teraz pora na krótkie "wakacje" to bierzemy!!! ;)
Wczoraj, pożyczyliśmy kajak, którym popłyneliśmy w koło okolicznych wysepek. Miejsce jest przepiekne. W koło jesteśmy odcieci przez wysokie, skaliste góry, które nagle wystają z wody pionowo do góry. Jedyna droga dojazdu, jest łodzią przez morze. Zwiedziliśy też okoliczne plaże, reklamowane jako przepiekne, urocze i bezludne. Widać reklama dobrze działa bo są na nich setki zwiedzających ludzi ;) Plaże faktycznie piekne ale chińczyków tu wiecej niż w Pekinie, wiec cieżko mówić tu o uroku ;)
Dzisejszy dzień był dniem lenia, śniadanie, plaża, morze, plaża, drugie śniadanie, basen, zachód słońca, lekcja jogi, kolacja, od takie nudy!!! Znaleźliśmy mała rodzinną knajpke, w której dają przepyszne jedzenie. Pi leci po koleji z menu kolejne dania i robi ranking, także szybko stąd nie wyjedziemy ;)
A tak na poważnie od trzech dni siedzimy nad morzem i nie za wiele robimy. Nie żebyśmy narzekali, ale bedzie trzeba coś z tym zrobić...
Napiszemy wkródce, jak już coś wymyślimy ;)
Pozdrawiamy Sigma i Pi.