Geoblog.pl    SigmaiPi    Podróże    Sigma i Pi jadą w świat.    Podsumowanie Nowej Zelandii
Zwiń mapę
2018
24
mar

Podsumowanie Nowej Zelandii

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Auckland
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 45709 km
 
Nadszedł czas, na kolejne podsumowanie, na które wiele osób czeka. Nowa Zelandia jest bardzo interesującym kierunkiem turystycznym, ale podobnie jak Australia, tania nie jest. Podzielimy sie z Wami, naszymi wydatkami, spostrzeżeniami i radami, które uważamy za przydatne.

W Nowej Zelandii posługujemy sie dolarami, oczywiście Nowo Zelandzkimi. Za jednego dolara musimy zapłacić około 2.5zł.
Pierwszą rzeczą jaką kupiliśmy po przylocie była karta telefoniczna, w dzisiejszych czasach bez internetu ani rusz... Na lotnsiku znaleźliśmy stoisko operatora telefonicznego Spark, gdzie kupliśmy starter do telefonu, za 45$ (ok112zł) za co dostaliśmy 4.5GB internetu, powinno wystarczyć na 3 tygodne :)

Na początek pojawia sie standardowy problem, czyli jak sie poruszać i gdzie spać, to są bowiem najwieksze koszty związane z podróżowaniem w tym kraju. My, po spedzeniu 42 dni w samochodzie podczas podróży po Australii, nabraliśmy już takiego doświadczenia, że ponownie postanowiliśmy w taki sam sposób zwiedzić Nową Zelandie.

Tym razem wynajeliśmy auto. Udało sie nam bowiem znaleźć wypożyczalnie, w której nie wymagali karty kredytowej, dzieki czemu obeszło sie bez kupowania samochodu. Co prawda w Austrlii wyszło nam to na dobre ale jakoś nie mieliśmy tym razem weny do ponownej przygody z kupowaniem i sprzedawaniem samochodu. Nowiutka Toyota Corolla, zwana Śnieżyną, z pełnym ubezpieczeniem kosztowała nas 1123$ (ok 2800zł) za trzy tygodnie. Odległości w Nowej Zelandii nie są duże, a paliwo kosztuje około 5zł za litr (1.9$-2.2 $), wiec całkiem podobnie jak w Polsce. My zrobiliśmy około 4 tyś kilometrów co kosztowało nas 608$ (ok 1500zł).

Wypożyczenie samochodu zmusiło nas do stworzenia konkretnego planu podróży. Tym razem nie było możliwości na spontaniczne wycieczki, jak miało to miejsce w Australii, bo mieliśmy ściśle określony czas. Plan podróży przygotowaliśmy dość skrupulatnie, tak żeby było w nim wszystko co chcieliśmy zobaczyć. Tak oto powstał 3 tygodniowy plan intensywnego zwiedzania. Może i lepiej że mieliśmy określony czas, bo w przeciwnym razie cieżko byłoby nam przestać zwiedzać tą niezwykłą kraine...

Zatem ile kosztował transport? Wynajem+ benzyna +... prom. Dodatkowym sporym kosztem zwiazanym z transportem był prom pomiedzy wyspami. Cena za dwie osoby + samochód to 258$ (645zl). Zatem transport w ciągu 3 tygodni kosztował nas około 4945zł.

Drugim ważnym tematem są noclegi. Nowa Zelandia jest pod tym kątem doskonale przygotowana, ale niestety droga. Łóżko w wieloosobowym pokoju w hostelu to koszt około 150-200zł od osoby. Dlatego zdecydowaliśmy sie obciąć ten wydatek i ponownie spać w aucie. Dwa koce i kołdra za 6$, służyły nam za materac. Po rozłożeniu tylnych siedzeń mieliśmy wystarczająco dużo miejsca by sie wyprostować i spać "prawie" jak w łóżku ;)

Poszukiwanie miejsca, w którym można legalnie spedzić noc w samochodzie niestety nie jest już tak proste jak w Australii. Tam stawaliśmy, gdzie mieliśmy ochote, bo zazwyczaj dookołanas niczego i nikogo nie było :) Tu można nocować tylko w wyznaczonych miejscach, co najcześciej oznacza jedynie kempingi, ktrórych tu nie brakuje. Jest ich całe mnóstwo, jednak wiekszość z nich to wypasione kurorty, których koszt to około 30$ od osoby, czyli za naszą dwójke to 150zł... Zdarzają sie jednak kepmingi rządowe, na których jest jedynie toaleta, czesto bez bieżącej wody. Takie miejsca kosztowały 8-13$ od osoby. Zainstalowaliśmy wiec specjalną aplikacje w telefonie, aby łatwo znaleźć tanie lub darmowe kepmingi w najbliższej okolicy. Jednak szybko okazało sie, że darmowe kempingi są wyłacznie dla samochodów typu self contain, czyli dla aut samowystarczalnych (z własną łazienką, bieżącą wodą i zbironikiem na nieczystości). Darmowych kemipngów, dla zwykłych aut, było jak na lekarstwo. Taka sytuacja zmuszała nas do myślenia "na przód". Planowaliśmy tak trase, żeby na noc dotrzeć jednak do tych nielicznych darmowych miejsc. Pare razy spaliśmy na najtanszych płatnych kempingach, a w przypadku braku innych opcji stawaliśmy na hotelowych parkingach "wtapaiąc" sie w tłum aut :) Opanowaliśmy sztuke znajdowania miejsc noclegowych do perfekcji, dzieki czemu na wszystkie noclegi wydaliśmy 40$ (100zł) :) Pomijamy fakt, że za pierwszym razem przeszliśmy szybką nauke parkowania za 200$ (tyle kosztował nas mandat za złe parkowanie, ale o tym już pisaliśmy). Najdroższym noclegiem była górska chatka, podczas dwudniowego trekingu po Parku Narodowym Tongarino. Nocleg kosztowł nas 72$ (180zł), ale za taki nocleg warto było zapłacić :)

Zakupy i jedzenie...jak zwykle na własną reke. Kupiliśmy kuchenke gazową, garnek, dwa talerze i desecze do krojenia. Z takim ekwipunkiem spokojnie daliśmy rade samodzielnie sie żywić :) Zrobiliśmy duże zapuky na początku, a potem regularnie uzupełnialiśmy naszą "spiżarke". Ceny porównywalne do cen Australijskich,czyli jakieś 3 razy drożej niż u nas. Codziennie obiady z ryżu lub makaronu z dodatkiem sosów, warzyw, a czasem nawet z miesem :) Śniadania i kolacje to "pycha" chleb tosotwy z żółtym serem lub tuńczykiem, kto bogatemu zabroni ;) No i obowiązkowe przekąski, ciasteczka czy orzeszki, a żeby nie zaschło nam w buzi nowozelandzkie wino po 6-7$ za butelke.

Jedzenie w restauracjach czy barach to koszt około 20-30$ od osoby (50-75zł) Oczywiście raz na jakiś czas można a nawet trzeba spróbować czegoś innego, niż makaron z sosem ;) ale troche drogo, żeby stało sie to podsatwą żywienia.
W sumie 3-tygodniowy koszt wyżywienia kosztował nas 321$ (ok 800zł).

Ostatnim i najważniejszym wydatkiem są atrakcje... Nowa Zelandia to raj dla turystów, jest tu absolutnie wszystko, co może człowiek sobie wyobrazić. Pomijając atrakcje typu bilety wstepu, bo mało co tutaj jest bezpłatne, dochodzi do tego szereg rozmaitych aktywności... Można zwiedzać na koniach czy wielbłądach, jeździć rowerem, kładem lub jeepem. Można pływać kajakiem, skuterem lub super-hiper szybką łodzią, skakać ze spadochronem lub na bunge, latać motolotnią, awionetką lub helikopterem, lub tuż serfować, nurkować lub siedzieć w klatce i oglądać rekiny... Nie ma aktywności, której tutaj by nie było. Wszysko to odbywa sie w niesamowitej scenerii, bo jak już pewnie sie zorientowaliście, każde miejsce jest tu niewiarygodnie piekne. Dobra wiadomość jest taka, że puki co, tutejsze Parki Narodowe, o ile nie są własnością prywatną, są darmowe. Dla nas to doskonała wiadomość, bo właśnie głównie te miejsca były naszym głównym celem podróży.

Mimo to na atrakcje wydaliśmy 1020$ (ok 2500zł), choć połowa to lot helikopterem. Tani nie był....ale warto było :D
Podsumowywując, podczas tych trzech tygodni wydaliśmy około 3550$ (ok 8900zł). Nowa Zelandia uchodzi za jeden z droższych kierunków turystycznych na świecie, i to prawda. Można tu wydać majątek. Jednak podobnie jak w Austrlii można znaleźć takie rozwiązania, które sprawią, że można również zwiedzić ten kraj niewielkim kosztem.

Pewnie czytając to myślicie, że to trzeba umeć, lub że to skomplikowane. Otóż nieprawda, kwestia tylko dobrych checi i podejścia. Takie podróżowanie nie wymaga też lat doświadczeń, bo teraz za pomocą internetu można znaleźć i dowiedzieć sie abslutnie wszystkiego. A ponadto taka forma podróżowania daje dużo niezależności i radości, serdecznie polecamy!

Koszty kosztami, ale czy warto tu przyjechać? Na to pytanie chyba nie musimy odpowiadać, nigdy nie byliśmy w piekniejszym miejscu na świecie, to trzeba zobaczyć!

Z drugiej półkuli pozdrawiają Sigma i Pi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2018-04-06 06:09
Podsumowanie wspaniałe!
3 tygodnie i tak wiele cudownych przeżyć w miejscu które po Waszej wyprawie mogę śmiało nazwać fantastyczną krainą. Bajka :)
 
ciocia W
ciocia W - 2018-04-06 09:16
Pewnie już tam nie będę , ale po Waszych opisach tak jakbym tam była. Chociaż -kto wie? kto wie? Dzięki - za już i czekam na c.d. serdecznie pozdrawiam
 
genek
genek - 2018-04-06 10:17
podsumowanie OK , ale z tymi noclegami , to mi coś nie pasuje. My bylismy w okresie marzec - maj 2011 i bez problemu znajdowalismy dwojki za 60- 70 dolarow NZ , przy kursie ok. 2,2 zł za dolara. Po kraju poruszalismy się autobusami typu hopon-hopoff za wazny 2 miesiace karnet 20 przejazdowy zaplacilismy 740 dolarow za cala nasza trojke - w cenie był prom. NZ jest krajem pieknym , ale strasznie skomercjalizowanym i drugi raz bym tam nie pojechał , ale mimo to z przyjemnością wczytywałem się w Wasze opisy. Powodzenia na Hawajach
 
Maya
Maya - 2018-04-06 15:40
Cieszę się że u was wszystko dobrze. Życzę wam samych miłych przygód
 
ciocia W
ciocia W - 2018-04-07 09:12
HAWAJE? Chyba prawda, bo prima aprilis już było, ale dlaczego ktoś uprzedził właścicieli bloga? wiosennie pozdrawiam
 
zula
zula - 2018-04-07 09:27
Coś tu działa pomiędzy ciocia W a mną- przed chwilką chciałam zapytać genka co to za informacja? Czy zna dalszy kierunek a może ma przywileje u Sigma i Pi ?!
Czekamy na wpis co u Was .
Pozdrawiam
 
Munia
Munia - 2018-04-07 14:34
Podsumowanie niezwykle wyczerpujące i przydatne
Myślę, że młodzi odważni ludzie mogą się pokusić taka wyprawę.
Powodzenia w dalszych przygodach.
Myślę, że możecie nas znowu zaskoczyć kierunkiem.
 
stock
stock - 2018-04-09 22:09
Trochę się (pozytywnie) zaskoczyłem, bo transport nie wyszedł drogo. Noclegi i jedzenie rzeczywiście dość drogie, ale generalnie da się chyba przeżyć.

Powodzenia w dalszej drodze!
 
janusz
janusz - 2021-10-06 12:20
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
 
 
zwiedzili 6% świata (12 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 526 komentarzy526 1473 zdjęcia1473 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.10.2017 - 04.06.2018