Kolejnego dnia, po porannych zabawach w basenie, jedziemy dalej. Po godzinie jazdy z Las Vegas, docieramy do zapory Hoover Dam. Zapora oraz przechodzący nad nią nowy most wyglądają naprawde imponująco. Długo tam nie zostajemy, ponieważ temperatura na zewnątrz, to ponad 40 stopni... a to stanowczo za dużo by robić sobie długie spacery.
Tego dnia mamy jeszcze kilka kilometrów do przejechania, wiec ruszamy w dalszą podróż. Do Grand Canyon dojeżdżamy po zmroku. Jednak udaje nam sie rozbić nasz szałas....w lesie :)
Z samego rana zaczynamy zwiedzanie. Oczywiście wszedzie można dojechać, jeśli nawet nie samochodem, bo czasem drogi są zamkniete dla normalnego ruchu, to kursują darmowe autobusy, które doworzą nas we wszystkie miejsca.
Wiedzieliśmy, że Grand Canyon to wielka dziura ;) ale to co zobaczyliśmy zaparło nam dech w piersiach, on nie jest duży tylko gigantyczny!!! Czerwono szara kolorystyka, niezwykle różnorodna struktura skał i zielona rzeka Colorado na samym dnie.. wygląda to niesamowicie!!! Pogoda nadal nam dopisuje, jest piekne słońce i prawie bezchmurne niebo dzieki czemu jest cieplutko... nawet troche za cieplutko, bo około 40 stopni.
W okolicznych lasach jest mnóstwo dzikich zwierząt. W ciągu dnia spotykamy nieustannie wiewiórki, jelenie i łanie, jako że w Ameryce wszystko musi być duże, także i one są ogromne! Są przyzwyczajone do turystów i bez strachu pasą sie przy parkingach i ścieżkach, dzieki czemu możemy je spokojnie podziwiać.
W Grand Canyon spedziliśmy prawie cały dzień i jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ jest to niesamowite miejsce. Bedąc w tych stronach Stanów Zjednoczonych, trzeba koniecznie tu przyjechać!!!
Po południu, po zjedzonym obiedzie, jedziemy spowrotem. Po drodze, zatrzymujemy sie jeszcze w klimatycznej, małej miejscowości, przez którą przechodzi słynna, historyczna droga rout 66. Paweł z Dorotką poszli na spacer, a my zostaliśmy z małą podróżniczką, która zdążyła zasnąć :) Nie jest nam smutno, bo coś czujemy, że jeszcze bedziemy mieli okazje chodzić po takich miasteczkach ;)
Późnym wieczorem, wracamy na kemping niedaleko Las Vegas, tam rozbijamy namiot i idziemy prosto spać, ponieważ jest już koło północy.
Z Grand Canyon, pozdrawiamy Was gorąco :)