Geoblog.pl    SigmaiPi    Podróże    Sigma i Pi jadą w świat.    W poszukiwaniu opalu
Zwiń mapę
2018
22
sty

W poszukiwaniu opalu

 
Australia
Australia, Coober Pedy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 27295 km
 
Coober Pady, małe miasteczko, które powstało dzieki złożom opalu, najdroższego kamienia świata. Ktoś kiedyś znalazł tu przypadkiem mały opal, zaczął szukać wiecej i tak powstała "gorączka opalu", a przy okazji całe miasteczko. To jest bardzo uproszczona historia :)
Miejsce to słynie także z tego, że ludzie budują swoje domy, cześciowo pod ziemią. Oficjalnie robią tak bo jest tu bardzo ciepło, w lecie (styczeń/luty) średnia tempertura to 47 stopni w cieniu. A nieoficjalnie dlatego, że z przyczyn bezpieczeństwa zabroniono poszukiwań opalu na terenie miasta ale nikt nie zabronił znajdowania kruszca podczas budowy domu ;) Dlatego na powierzchni to skromne budyneczki i wiaty, za to pod ziemią to ogromne hawiry, spryciarze ;)

Po ostatnich przygodach zaczynamy nasz pobyt w Coober Pady od poszukiwania serwisu, gdzie kupimy opone. Niestety, w mieście jest tylko jeden warsztat zajmujący sie oponami. Pan pracujący tam, informuje nas, że nie ma używanej opony, wiec zostajemy zmuszeni do kupna nowej w cenie 150$. Niestety, wyjścia nie ma.

Lżejsi o tą kwote, kierujemy sie do starej kopalni, gdzie kiedyś wydobywało sie opal. Pod ziemią spedzamy niecałą godzine i oglądamy jak kiedyś drążono korytarze w skale i żmudnie poszukiwano malutkich, kolorowych kamyków.

Stamtąd udliśmy sie do domu, gdzie mieszkał kiedyś słynny poszukiwacz opalu, Krokodyl Harry. Na podstawie jego historii powstał film "Krokodyl Dundy". W domu tym, a właściwie kilku pomieszczeniach wydrążonych pod skałą nie ma nic spektakularnego. No może po za tym, że prawie każdy odwiedzający coś zostawia. Tak w tym tumanie kurzu leżą czapki, książki, naczynia, flagi, a nawet cześci belizny i wiele innych przedmiotów, co czyni to miejsce magicznym. Długo szukaliśmy książki, zostawionej przez pewnych znanych podróżników z Polski. Na swoim blogu, napisali, że zostawili tam swoją książke i na pierszej stronie napisali jakieś instrukcje. Odkurzyliśmy dwa regały książek ale niestety, nie znaleźliśmy jej :(

Nastepnie, skierowaliśmy sie do sierocinca kangurów. Australijskie małżeństwo przyjmuje tam i zajmuje sie małymi kangurkami. Trafiają tam najcześciej gdy ich matke potrąci samochód, zginie w pożarze lub zostanie zastrzelona na polowaniu. Czesto okazuje sie, że w torbie zdechłego zwierzaka jest mały kangurek. W takim wypadku, można je tutaj oddać. Obecnie mają oni dwa dorosłe już kangury i jednego małego. Matke małego potrącił samochów, a dzieki sierocincowi, mały ma szanse na wyrośniecie, na dużego, zdrowego kangura. Wiekszość z nich jest potem oddawana do rezerwatów i parków, gdzie zwierzaki mają namiastke swojego naturalnego środowiska. Udało nam sie trafić na pore karmienia, dzieki czemu mieliśmy okazje patrzeć, jak dorosły, wielki facet, trzyma na kolanach malutkiego kangurka, zawinietego w reczniku i karmi go mlekiem z butelki, jak niemowlaka.

Ostatnim miejscem, które koniecznie chcieliśmy zobaczyć, był Park Narodowy Breakaways. Jeśli mieli byśmy sobie wyobrazić planete Mars, to wyglądałaby dokładnie tak jak ten park. To właśnie w tym miejscu krecili film Mad Max. Park jest cały czerwony, a w zasiegu wzroku wszedzie jest płasko Tylko czasami, wyrastają spod ziemi przedziwne formacje skalne. Wyglądają jak porzucona scenografia z planu filmowego i choć cieżko nam było w to uwierzyć, to są one prawdziwe. Do tego wszystkiego mają one różną strukture, kolory i odcienie, co doskonale wykorzystali australijczycy tworząc każdej skale osobną nazwe i związaną z nią legende. Dokładając do tego powiązanie całej historii z Aborygenami miejsce staje sie jeszcze bardziej atrakcyjnbe dla turystów, wiec nie sposób go ominąć! To sie nazywa marketing ;) Dla przykładu dwie górki, jedna biała, druga brązowa, to biały i czarny pies strzegące miasta. Tuż obok inna górka, podobna do niczego, stała sie czupryną właściceila psów :D Także wiecie..... dla turystów można zrobić wszystko :) Równocześnie zazdrościmy posady "pagórkowego wymyślacza histroii" ;)Tak czy inaczej, miejsce jest fantastyczne.

Żeby tego było mało przez park przechodzi najdłóższy płot na świecie, Dingo Fance, który ma ponad 5600km. Zosatał zbudowany, by psy Dingo z północy nie atakowały bydła z południa, albo na odwrót :) To dopiero atarkcja! Ostatecznie to tylko siatka ogrodzeniową, rozciągnieta wzdłóż pustyni, ale grzech jej nie zobaczyć ;)

Czasami robią tu z turystów głupków, ale po zastanowieniu, świetnie sie przy tym bawimy, a oto chyba w tym wszystkim chodzi, wiec nawet jesteśmy im wdzieczni :)

Miasteczko i okolica warta zbaczenia, niedoczytaliśmy tylko, że nie poleca sie przyjazdu tutaj w styczniu i lutym bo podczas tutejszego lata jest naprawde nieznośnie gorąco i tym razem nie kłamali! W cieniu jest 45 stopni, słońce bezlitośnie podgrzewa atmosfere, a wiatr to już nie suszarka do włosów a miotacz ognia! Jednak za długo tu jechaliśmy, żeby nas byle ciepełko pokonalo i dzielnie zwiedzamy ;)

No nic, czas na nas. Jedziemy szukać ducha prawdziwych Aborygenów do samego środka Australii. Sprawdzimy czy jest tam tak pieknie i magicznie, czy to klejny chwyt marketingowy ;)

Z gorącego Coober Pady, pozdrawiają Sigma i Pi, oraz Rudolf (dumny posiadacz nowej raciczki)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
ciocia W
ciocia W - 2018-01-29 13:43
Oglądam i czytam z zapartym tchem, pozdrawiam i życzę 30 st..C w cieniu
 
zula
zula - 2018-01-29 14:00
...i ja podobnie bardzo się cieszę gdy widzę kolejny opis z wyprawy !
Tyle wiadomości , ciekawostek ,że moje marzenia z młodości aby pojechać do Australii właśnie teraz się spełniają - dzięki.
pozdrawiam
 
Asia
Asia - 2018-01-29 14:49
Powinniście napisać książkę po powrocie :) ja przeczytam napewno!!!
 
Munia
Munia - 2018-01-29 16:20
Piękne zdjęcia i opisy. Czekamy na więcej, chociaż może dobrze by było gdzieś odpocząć na chwilę od tej jazdy.

Serdeczne buziaki.
 
ciocia W
ciocia W - 2018-01-30 10:22
Książka właśnie jest pisana tylko po powrocie uzupełnić i oprawić. Zdjęcia ekstra a Pi jako Hamlet-super
 
zula
zula - 2018-01-30 11:07
Po wpisie Asi chciałam zamieścić identyczne słowa jakie napisała Ciocia W :)
Zdjęcia są fantastyczne -mają tyle treści i piękna.
Brawo SigmaiPi
 
Maya
Maya - 2018-01-30 15:00
Przepięknie zdjęcia, śliczne wyglądacie pozdrawiam was cieplutko
 
basia ś.
basia ś. - 2018-01-30 20:21
Wspaniałe opisy, super zdjęcia. Dostarczacie nam wspaniałych wrażeń. Nigdy nie doświadczyłam takiej temperatury i trudno nawet to wyobrazić sobie .Pozdrawiam serdecznie w oczekiwaniu na następne opisy.
Przesyłam ucałowania
 
 
zwiedzili 6% świata (12 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 526 komentarzy526 1473 zdjęcia1473 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
12.10.2017 - 04.06.2018